Dlaczego on-line?

 

,, Dla osoby samotnej bez perspektyw, wykształcenia i możliwości – biznes sieciowy jest często jedynym ratunkiem na życie na własnych warunkach i bez ograniczeń. Tak było ze mną i wiem, że jeżeli ja osiągnęłam SUKCES – to naprawdę każdy może to zrobić. Teraz to ja jestem autorytetem dla innych i pokazuję, że wszystko w naszym życiu zależy tylko od nas samych – bez względu na to w jak beznadziejnej jesteś sytuacji, pamiętaj : To nie wstyd być w czarnej d***e – wstydem jest wiedzieć, że się w niej jest i się w niej urządzać”. 

 

– Anna Gurtowska – 

Poznaj mnie bliżej

Jestem Ania. Mam 33 lata i od ponad 5 lat zarabiam i utrzymuję się już tylko z pracy on-line. Jestem autorką wielu kursów i szkoleń z zakresu Marketingu Internetowego, Blogowania, E-mail- marketingu, oraz sprzedaży i rekrutacji w Marketingu sieciowym. Powiedziałabym o sobie, że jestem spełnioną bizneswomen . Bezpieczeństwo , niezależność finansowa i spokój - to były moje marzenia. Dostałam dzięki pracy w Networku to i wiele wiele więcej. Gdyby mi ktoś 5 lat temu powiedział, że będę występować na scenach i inspirować innych do zmiany swojego życia - pomyślałabym, że się ze mnie śmieje i pewnie uciekłabym w jakiś kat, by się wypłakać.

Na codzień przede wszystkim jestem żoną i mamą trójki dzieci : 14-to letniego Tomka, 11-to letniej Oliwii i 4-ro letniego Adasia i to właśnie gorące pragnienie tego, by dać im lepsze życie, bezpieczeństwo i jakieś lepsze perspektywy - skłoniło mnie do tego, by spróbować zupełnie innych rzeczy niż tylko praca na etacie.

Co robiłam przed Networkiem?

Mam wykształcenie średnie. Ukończyłam tylko Liceum Ogólnokształcące w małym miasteczku Gniew na Pomorzu. Marzyłam o tym, by zostać dziennikarką lub policjantką. Wszechświat jednak miał dla mnie inne plany. Na ostatnim roku zaszłam w ciążę i w wieku 19 lat urodziłam swoje pierwsze dziecko. Wyszłam za mąż i 3 lata później urodziłam drugie dziecko. Właśnie wtedy zostałam samotną, młodą mamą, która w dodatku mieszkała w strasznych , wręcz Spartańskich warunkach.

Jeśli chodzi o moje doświadczenie zawodowe to pracowałam na kilku etatach. Były to prace na stanowiskach : barmanka, kelnerka, baristką i Pani sprzątająca. Jak się zapewne domyślasz nie były to kokosy, a musiałam się nimi dzielić z opiekunkami do moich dzieci. Nie wspominając juz o spłacaniu długów z mojego upadłego małżeństwa z nałogowym hazardzistą.

Moja codzienność kiedyś...

Wynajmowałam stary dom, w którym nie było bieżącej wody i kanalizacji . Każdy mój dzień wyglądał następująco : Pobudka wcześnie rano i jeszcze przed zaparzeniem kawy brałam rower , wieszałam na niego kilka pustych baniaków i szłam przez pola do pobliskich sąsiadów, by nalać do nich wodę potrzebną na cały dzień życia. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego ile wody jest potrzebne do tego, by na codzień móc ugotować obiad, posprzątać, zmyć naczynia w miskach , czy podłogi. Kąpałam się wraz z dziećmi w misce. Często w tej samej wodzie, bo wieczorem brakło mi już wody na to, by każdy z nas umył się w osobnej wodzie. Wiosna i latem te pola były pokryte wiecznie błotem, więc ubierałam długie kalosze i naprawdę przeprawa była bardzo ciężka. Zimą zdarzało się, że najpierw musiałam odkopywać się z zasp śnieżnych. W tamtych czasach zimy były naprawdę srogie. Następnie musiałam porąbać sobie troszkę drewna i rozpalałam ogień w kilku piecach kaflowych. Dopiero wtedy zostawiałam dzieci z opiekunką ( ciagle inną, bo nikt nie chciał przebywać w tych warunkach całe dnie i na stałe ) i wybierałam się do pracy .

Do najbliższego przystanku autobusowego miałam 6 km , więc tez nie było lekko. chodziłam pieszo. Pracowałam wówczas jako barmanka/kelnerka w klubie z dyskoteką, tak więc jak to w gastronomii bywa ,,Pracowałam do ostatniego klienta'' . Nie narzekałam. Naprawdę lubiłam swoją pracę. Była dla mnie odskocznią od tego co mnie czeka w domu, w którym czułam się bardzo samotnie i bezradnie. Kochałam bezpośredni kontakt z klientami i pamietam do dziś, że ludzie bardzo mnie zachwalali. Mówili, że jestem najbardziej uśmiechniętą kelnerka i podziwiali mój entuzjazm. Nikt nie wiedział z jakimi problemami się borykam, a ja nigdy o tym nie mówiłam, bo wstydziłam się wspominać chociażby o tym, że nie mam w domu normalnego WC. Udawałam też, że wciąż jestem zajęta i mam męża, bo bardzo bałam się kolejnego związku i tego przykrego zawodu sercowego.

Ucieczka do Torunia

Pewnego dnia po pracy ( było już koło północy ) kiedy wysiadłam z autobusu zemdlałam. Była sroga zima. Okropny mróz na dworze. Pamiętam ten wielki przeszywający całe ciało ból. To tak jakby steki igieł wbijało Ci się w ciało i z każdą próba ruchu wbijały Ci się jeszcze głębiej. Nie moglam poruszać palcami od rąk i nóg. Strasznie bolała mnie głowa, słyszałam pisk w uszach i miałam świecące mroczki przed oczyma. Naprawdę pierwszy raz tak mocno bałam się o swoje życie. Właśnie w tamtej chwili uświadomiłam sobie jedną bardzo ważną rzecz : MOJE DZIECI MAJĄ TYLKO MNIE. Myśl o tym, ze mogłabym już do nich nie wrócić była tak mocno przerażająca, że zalałam się łazami. Przecież one polegają tylko na mnie. Ich przyszłość leży tylko w moich rękach. Moje skarby, moje Anioły, Moje maleństwa - tak bardzo chciałam móc się podnieść, dojść do domu i wziąć je w ramiona.

Właśnie wtedy - w tym rowie i z tymi myślami - postanowiłam , że chcę zmienić swoje życie. Pomodliłam się. Prosiłam Boga o to, by pomógł mi wstać i wrócić do moich dzieci. Obiecałam Mu i sobie samej, że jeśli dojdę do domu i dane mi będzie uściskać moje dzieci - to zmienię WSZYSTKO ! Nie wiedziałam jeszcze czego chcę , natomiast bardzo dokładnie Wiedziałam czego nie chcę. Nie chciałam już :

Scroll to Top